Kapys & Casina
wczoraj westowy teren z Cas. kilka razy chciała mnie zabić, ale jakimś cudem jeszcze żyję. czasem naprawdę przeraża mnie inteligencja mojego konia oraz jej kombinowanie na wszystkie możliwe sposoby. po jeździe wigilia stajenna. stypa okropna, ale jedzenie przepyszniutkie - w końcu to społeczność Pomeranii przygotowała :)
dziś na sportowo. teren z Cas po drugiej stronie. całą jazdę pracowałyśmy. konisko bardzo wesołe było. skakała przez wszystko co możliwe, chciała ponosić, aż buzowała w niej energia. a jak jechałyśmy kłusem obok jakichś ludzi, którym powiedziałam wcześniej, żeby przytrzymali psa, to Młoda przejeżdżając przy nich to wpadła w taką furię, że zaczęła brykać i kopytami w stronę tego psa (i przy okazji właścicieli). miny ludzi - bezcenne! ciekawie by było, gdyby nie przytrzymali wgl tg psiska... ale są też plusy terenu - Młoda przez kilka galopów (wtedy, gdy nie chciala mnie akurat zabić) pięknie wyrzucała przednią wewnętrzną, aż przyjemnie się jechało! i uczyła się lotnych zmian nogi oraz zagalopowań na dobrą nogę. potem jeszcze na spontanie teren z Sheridanem. poskakaliśmy, robiliśmy lotne zmiany nogi w galopie, pozapierdalaliśmy trochę. ogl oba tereny całkiem udane, koniska dobrze się spisały. na 16.30 jeszcze korki z fizyki, a teraz nauka ciąg dalszy.
życzę wszystkim pozytywnego nastawienia na ten tydzień, bo mi brakuje go kompletnie.