photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 7 GRUDNIA 2013

Namiastka życia

95.

"Miłość, która jest gotowa oddać życie, nie zginie."
   ~Jan Paweł II

   Gdy rozwieram powieki moim oczom ukazuje się granatowoczarne niebo. Wydaje się takie zwyczajne w porównaniu z tym, co się wydarzyło. A może to wszystko to tak naprawdę był tylko sen? Mara, wizja, halucynacja? Wszelkie moje wątpliwości mijają jednak, gdy do mych uszu dociera szept Daniela:
  - Afrei...?
Opieram się na łokciach i powoli podnoszę, rozciągam mięśnie. Czuję się słaba. Nieobecnym wzrokiem rozglądam się wokół, aż w końcu zatrzymuję go na Danielu - jego wychudzonej twarzy i oczach, z których wyziera strach.
  - Powtórz to - chrypię słabym głosem.
  - Słucham? - patrzy na mnie zdziwiony. Albo mnie nie usłyszał, albo nie zrozumiał.
  - Powtórz moje imię - mówię niewiele głośniej niż poprzednio.
  - Afrei, Afrei, Lena - deklamuje z coraz większą mocą, a ja rzucam się w jego ramiona.
Przytulam się do jego podkoszulka najmocniej jak potrafię, podczas gdy on nadal mruczy sylaby tworzące moje imię tuż przy mojej szyi. Nie mogę uwierzyć w to, że jego wspomnienia wróciły, że pamięta, że wszystko jest tak jak być powinno.
  - Kocham cię, Danielu. Kocham i już nigdy nie opuszczę, nie popełnię znów tego błędu - mówię wystarczająco głośno, by usłyszał mnie on i całe niebo, nie mam zamiaru pozostawiać archaniołom złudzeń, że można nas będzie rozdzielić.
Chłopak świdruje mnie swym spojrzeniem, łapczywie pochłania nim każdy skrawek mej twarzy, nie wiem dlaczego, ale zaczynam się rumienić. Przez miłość stałam się słaba, żałosna. Nie radzę sobie sama ze sobą. Daniel uśmiecha się kpiąco - identycznie jak wtedy, gdy zobaczyliśmy się po raz pierwszy - a potem unosi dłoń i odgarnia mi włosy za uszy.
  - I czego Głupia się wstydzisz? - mówi ciągle się uśmiechając, po czym przyciąga mnie do siebie jeszcze mocniej i składa pocałunek ma mych włosach.
  - Zaległości nadrobicie kiedy indziej, teraz musicie uciekać, a zwłaszcza ty, Danielu.
Unoszę głowę i zaskoczona dostrzegam wśród ciemności Rafaela. Jego oczy mają dziś wyjątkowo żywy odcień błękitu, ale na skórze pod nimi malują się wyraźne ciemne kręgi.
  - Co ty tu robisz? - pytam zdezorientowana, ale i uśmiechnięta. Jego widok zawsze napawa mnie nadzieją.
  - Ratuję wam tyłki - odpowiada kwaśno. - Nie powiem, ile straciłem dziś przez was mocy. Wisicie mi przysługę, a teraz zjeżdżajcie stąd.
Dopiero w tej chwili poświęcam swą uwagę na zorientowanie się w sytuacji. Nadal jesteśmy na pustkowiu, które najwyraźniej służyło porywaczom za "magazyn". Wciąż nie jesteśmy bezpieczni. W jednej chwili wstaję i zduszam w sobie radość związaną z obecnością Daniela, nie może mnie ona teraz rozpraszać.
  - Weźcie motocykl, trudniej będzie was złapać. Ja zajmę się resztą - Rafael przesuwa swój wzrok na mnie. - Dziękuję ci, Afrei. Wykonałaś swoje zadanie.
  - To ja ci dziękuję - odpowiadam. - Gdyby nie ty... - podbiegam i mocno go przytulam.
  - Już dobrze, Afrei - mówi cicho - już dobrze. - Jedźcie.
Uśmiecham się do niego, a Daniel staje obok i chwyta moją dłoń, ściska ją delikatnie. Potem oboje szybkim krokiem oddalamy się, lecz chłopak nagle się odwraca.
  - A co z Willem? - pyta archanioła.
  - To dobry dzieciak, nic mu nie grozi - Rafael uśmiecha się zadziornie, jest w swoim żywiole, dzięki temu mam pewność, że zajmie się tu wszystkim jak należy.
Daniel w podzięce kiwa głową do archanioła, a potem prowadzi mnie w sobie tylko znane miejsce. Przemykamy pod ścianami jakichś budynków i przeciskamy się przez wyrwę w płocie, biegniemy ciemną, opuszczoną drogą, po dłużej chwili zaczynam odnosić wrażenie, że coś tu jest nie tak, że jestem prowadzona prosto w pułapkę, wszystko idzie zbyt łatwo... Zatrzymujemy się za jakąś szopą, Daniel przyciska mnie plecami do ściany.
  - Danielu, co się dzieje? - pytam szybko.
  - Cicho - chłopak zakrywa mi usta dłonią, a ja od razu zaczynam z nim walczyć.
  - Co robisz?! - mamroczę pomiędzy jego palcami.
  - Patrz - mówi sztywno i wychyla mnie lekko za rant budynku.
Automatycznie zamieram w bezruchu. Spora grupa mężczyzn stoi przy furgonetce, którą mnie tu przywieziono, inni szykują swoje jeepy i motocykle do drogi. Wyglądają groźnie, odziani są w czerń, nie mam wątpliwości, że to oni odpowiedzialni są za te wszystkie porwania.
  - Musimy ich powstrzymać, chcą uciec! - bezskutecznie próbuję przekonać Daniela do działania.
  - Patrz dalej - odpowiada cicho.
Sekundę później rozlega się wycie policyjnych syren, radiowozy pojawiają się znikąd i tamci nie mają żadnych szans na ucieczkę, są otoczeni. Nagle zdaję sobie sprawę, że my również. Odwracam się do Daniela i patrzę prosto w jego zielone tęczówki.
  - Tylko nie mów, że twój motocykl był zaparkowany razem z resztą - odzywam się błagalnie.
Chłopak prycha rozbawiony.
  - Nie jestem aż tak głupi, nie ufałem im na tyle, by powierzyć im swój środek transportu. Mój ścigacz ukryty jest tam - wskazuje ręką na odległe skupisko budynków, wygląda ono jak jakaś farma.
  - Jak się tam dostaniemy? - pytam wystraszona. - Nie przejdziemy obok policji niezauważeni.
Daniel przygląda się przez chwilę zamieszaniu, które wywołali funkcjonariusze, a potem nagle pociąga mnie za rękę i woła:
  - Biegnij!
Więc biegnę. Staram się mu dorównać kroku. Niestety nigdzie wokół nie ma żadnej kryjówki, nic nas nie osłania, więc policjanci szybko nas zauważają. Krzyczą żebyśmy się zatrzymali, a potem zaczynają strzelać bez ostrzeżenia. Nie dziwię się im, ale jeśli zaraz czegoś nie wymyślimy, to będzie po nas.
  - Masz jakiś plan awaryjny?! - wołam do Daniela.
  - Nie! - odkrzykuje.
A więc znów wszystko na moich barkach. Wydobywam z głębi siebie moc, po spotkaniu ze Strażnikiem zdaje się być zadziwiająco nieograniczona. Najpierw formuję ją w swojej głowie, a chwilę później otacza nas gęsta mgła. Słyszę jeszcze kilka wystrzałów i wiele przekleństw, lecz potem wszystko cichnie. Policjanci nie są w stanie nas nawet zobaczyć, a co dopiero celnie strzelać. Daniel mocniej ściska moją dłoń i uśmiecha się szeroko.
  - Dobra robota - wyrzuca z siebie pomiędzy wdechami.
Wyszczerzam się triumfująco. Nadal biegniemy, aż w końcu docieramy do jednej z drewnianych stodół, które wskazywał mi mój zielonooki chłopak. Mgła zdążyła już zniknąć, ale chyba udało nam się uciec, nie słyszę, by ktoś nas ścigał. Pomagam otworzyć Danielowi ciężkie drzwi stodoły, a potem chłopak wchodzi do środka i wyprowadza swą czarną, stalową bestię na zewnątrz. Dosiada jej szybko i z czułością przesuwa palcami po kierownicy, odpala silnik, który zaskakuje od razu. Bez wahania siadam za nim, tak bardzo brakowało mi tego uczucia, zapachu spalin i warkotu silnika... Nie zwlekając ani chwili dłużej Daniel dodaje gazu i odjeżdża, a ja wtulam się w jego skórzaną kurtkę.

 

 


 

Dziękuję za komentarze pod poprzednią częścią, mam dzięki nim takieeeego banana na mordce :3 Jak mikołajki?

 

   Wasza Edelline

Komentarze

greyrealityyy Najlepsze <3
30/01/2014 17:30:32
Zobacz wszystkie odpowiedzi: 10
greyrealityyy Wrócisz jeszcze kiedyś do swych wiernych fanów ? ;c
30/01/2014 17:56:06
kopytkowe Nie kuś. Nie wiem tego.
30/01/2014 17:57:06
greyrealityyy A co to ja diabeł ?! xD Kusi to diabeł ( Noo, nie zawsze, ale przeważnie ^^ xD ).
Ale jak znajdziesz czas, jak będziesz mieć wenę, pomyśl nad tym. I Pamiętaj, że każdy z nas, każdy z twoich (sama nie wiem jak to napisać...Dobra niech będzie po raz kolejny) Fanów, będzie na ciebie czekał, tydzień, miesiąc, rok, może 2 lata .. A przynajmniej ja ;*
30/01/2014 18:00:57
kopytkowe Ciężko jest wrócić. Ciężko jest zaczynać wszystko od nowa. I ciężko wrócić do tego poziomu, który już się osiągnęło. Podnoszenie się z popiołów jest cięższe, niż pierwsze rozpalenie ognia. Kiedy już płomienie zgasną... Po prostu jest ciężko. Czasami sama wena już nie wystarcza :c
Przy okazji mogę prosić o komentarz podsumowujący pod ostatnią częścią opowiadania? Z góry dziękuję.
E.
30/01/2014 18:07:21
greyrealityyy Rozumiem Cię, mimo wszystko Never Say Never <3
I tak, już lecę skomentować ;)
30/01/2014 18:09:33

asiyouwant Cudowne! Pisz szybko kolejną część! <3
22/12/2013 17:40:34
kopytkowe Weny brak :c
22/12/2013 20:50:31

opisyopowiadaniaa Wspaniała część, brakowało mi Afrei i Daniela. ;3
08/12/2013 22:29:34
kopytkowe Szczerze mówiąc, to mnie też ich brakowało xD
08/12/2013 22:30:50
opisyopowiadaniaa A widzisz! To dobry znak, bo nie będziesz miała serca ich rozdzielić. :P
08/12/2013 22:31:31
kopytkowe Nigdy bym im tego nie zrobiła xD
08/12/2013 22:31:46

garfildek U mnie wspaniałe, jedną część wczoraj na zdjęciu, a drugiej muszę zrobić zdjęcie, ale to dopiero jutro, bo zostawiłam w pracy, żeby mi dotrzymywała tam towarzystwa ;)
A Twoja twórczość jest jak narkotyk, nie da się bez niej żyć, więc uważaj, jesteś za nas odpowiedzialna :D
08/12/2013 10:57:37
kopytkowe Oj ja jestem nieodpowiedzialną osobą xD
08/12/2013 22:31:29

Informacje o kopytkowe


Inni zdjęcia: Ja patrusia1991gdWięcej słońca.. juliettka79Ja patrusia1991gd;) patrusia1991gdNa moście patrusia1991gdMe locomotivOpole wswieciezdjecKiedyś w ogródeczku :) halinamSynuś nacka89cwa2025.07.29 photographymagic