"chodź, niech usłyszą nas raz jeszcze
pomimo kurestwa duszy i serca"
idę noca chodnikiem, nie widac twarzy
pewnie dlatego lubie ciemnosc, moich emocji nikt nie zobaczy
a dlawie je w sobie i potrzebuje ostoi
przychodzę do Ciebie z sercem na dloni
moje male problemy przerastaja mnie o glowe
i nie mam pojecia co zobic, i czy mam oparcie w Tobie
bo strata mnie boli jak bys wyrwal mi serce
ktore jest z kamienia, ale w srodku czuje wiecej
chce troche spokoju i szczypte wolnosci
popelniam glupoty, to znaczy bledy mlodosci
czy mi kiedys wybaczysz ziomek?
czy dasz mi druga szanse?
chcę jeszcze kiedyś nazwać Ciebie moim bratem.