Ludzie... Takie dwunożne osoby uważane za najbardziej inteligentny gatunek żyjący. Bynajmniej żyjący na tym świecie,
niektórzy wierzą w UFO, inni w życie pozaziemskie. Są też tacy co wierzą w jedno i drugie.
Człowiek jest taką istotą, która w życiu robi wiele dobrego, wiele złego dla świata (chociaż najczęściej ma tylko siebie
na uwadze)... Jest istotą pełną różnorodnych pomysłów, ma wiele planów na życie lub też żyje wspomnieniami. Najlepiej jest
walczyć o te plany, jednocześnie wspominając to co było! Ale to też tak na marginesie.
Ludzie mają pewne tendencje - a to do picia alkoholu, a to do pomagania bezdomnym, a to do zakochiwania się w gwiazdach ekranu TV. To wszystko można jakoś zrozumieć, czasem pochwalić - lub nie... Ale zrozumieć nie mogę jednego - ludzkiej tendencji do przesadnego NARZEKANIA! Tak! Do narzekania! Po co? Po co ciągle narzekać? Co to nam da? Wyzdrowiejemy poprzez narzekanie?Czy widział ktoś z Was osobę, która marudziła jak coś jej tam się nie podoba i nagle problem znika? Wątpię... Ludzie, przestańcie w końcu narzekać i weźcie sprawy w swoje ręce (jak tylko jest taka możliwość). Nie powiem - czasem trzeba coś opowiedzieć komuś, bo nie wyobrażam sobie chować wszystkiego w sobie, bo będziemy działać jak nadmuchiwany balon, aż w końcu pękniemy! Ale nie widzę sensu w wiecznym narzekaniu, które do niczego nie prowadzi.
Świetne są takie osoby, które mogą coś zrobić, aby nie mieć podstaw do marudzenia, a nic z tym nie robią: "Ojej, znowu siedzę w domu i nie mam co robić, kurcze, co za życie..." :) Hee... Nie dziwię się. Jakbym miał takie podejście to pewnie już dawno bym wysyłał modły w niebiosa, o zakończenie życia, bo po co bezczynnie siedzieć każdego wieczora i gapić się w sufit? Człowieku! Masz dosyć czterech ścian to je opuść! Takie trudne?? Bierz manatki i spadaj z miejsca, przez które odcinasz się od rzeczywistości. Wyjdź na spacer z mp3, zadzwoń po znajomych i napij się piwka, pobiegaj sobie (samo zdrowie!) albo skocz na kręgle, czy bilard. Czy naprawdę tak trudno jakoś zorganizować sobie czas? Godziny przeznaczone na narzekanie a'la "jak to jest nudno", można przeznaczyć na godziny ciekawie spędzonego czasu i problem znika!
Jeszcze lepsze bywają takie babcie w hipermarketach :) Stoi jedna z drugą przy kasie, kolejka jak za komuny, a w koszyku
czekoladka dla wnuka i kawusia na najbliższy poranek. I rozpoczyna się dyskusja! "Patrz ile tu ludzi...", "Dlaczego są
otwarte tylko trzy kasy...", "Pani kasjerko, co to tak długo trwa??..." (OMG!) A dlaczego taką katorgę przeżywać musi facet
spokojnie sobie stojący obok tych babek? Nie dość, że - A - nic takim narzekaniem nie zdziałają, B - podnoszą ciśnienie
tak samo długo czekającemu typowi, to jeszcze C - psują krew Bogu ducha winnej kasjerce! Pytam - gdzie tu jest sens??
Można w takiej sytuacji najlepiej opuścić market z 30-metrową linią ludzi i udać się do innego najbliższego sklepu. Jeśli nie
ma takiej możliwości, to uzbrajamy się w cierpliwość i czekamy! A jak jesteśmy w Biedronce i usłyszymy taki sygnał
dzwonka - "drrrr" - oznacza to, że zaraz będzie otwarta kolejna kasa i przechodzimy do tej obok i obsługują nas jako jednych
z pierwszych :) Oszczędzamy sobie zwiększonej dawki nerwów, przy okazji nie drażnimy innych i nie robimy czegoś, co jest
pozbawione sensu.
Ech... I tak w kółko. Co dziennie! Raz po raz widuję takie i inne sytuacje. Gadają, gadają, gadają i... nic! Nic to nie
daje! Żadnych pozytywnych efektów! Ufff... Hmm... Lekarstwo? Tak! Zamiast za dużo mówić - czasem jest lepiej po prostu... trochę zrobić :)
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24