Dziwne. Ale chyba zaczynam doceniać tegoroczny listopad.
Podczas tych wielu beznadziejnych dni, które są za mną, albo wciąż czekają by nadejść, resztkami sił potrafię walczyć z jesienną chandrą. Jest ciężko, tu ktoś powie o jedno słowo za dużo, tu ktoś zrobi o jedną rzecz za mało. Ale pośrod tego życiowego bałaganu wciąż potrafię żyć. I jedną z rzeczy, która mnie trzyma w pionie to alkohol. Aż wstyd przyznawać, ale też aż dziwne, że tak dobrze znoszę jego ilości. Chociaż czasem jak coś się dzieje złego myślę muszę się napić. Więc czeka mnie w tym miesiącu maksymalna praca nad swoją asertywnością.
Po drugie przeraża mnie mój sposób przestrzegania ludzi. Jest osoba, poznaje ją, trzymam dystans. Nie znajduję wspólnych tematów, nie potrafię jej znieść. A nagle staje się mi bliska, zaczynam ją uwielbiać. Fajnie odnajdywać wciąż osoby warte zaufania.
Gorzej jak idzie to w drugą stronę. Uważam kogoś za atrakcyjną osobowość, godną do marnowania mojego czasu z nią, a nagle parę słów, parę wydarzeń obraca moją opinię o 180stopni. Nie lubię zmieniać o kimś zdania, przyznania się do błędu, że myliłam się.
Ale najbardziej ze wszystkich rzeczy nie lubię rozczarowań.
odzyskuje siły by walczyć o to co chce w życiu, o moje marzenia, szukam natchnienia i pomocy w aktywności fizycznej. ale chyba staję się nie wierząca, że kiedykolwiek w życiu się zakocham. to smutne.
i cieszę się, że nikt tu nie zagląda. przynajmniej wiem, że piszę bardziej dla siebie, że wyrzucam z siebie myśli, które bardzo długi czas nie potrafię sformułować.
Inni zdjęcia: Kurorty egipskie bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24