To na zdjęciu to moja Kicia-Suzi (nie Susie! xD)...
Wczoraj byłam na Rawie....
Kurcze, do maksymalnego szczęścia brakowało mi tam tylko Alex.
Ah, mogłabym tak co miesiąc... ;]
Może taki mały spis tego, co tam było:
-Wysiadamy z auta i patrzę na jakiś ludzi. Mówię do taty "kurde, widać, że na Rawę idą". Nie wiedziałam, że będzie jeszcze lepiej.
-Wchodzę do spodka, patrzę na prawo: metal. Na lewo: hipis. Przede mną jacyś rock'n'rollowcy. Byli tam sami fajni ludzie.
-Im dalej idę, tym więcej widzę. Wszyscy w glanach i WSZYSCY mieli długie włosy. Było tam z dwudziestu facetów, którzy mogą być nazwani moimi ideałami.
-Muzyka była świetna, grał mój ukochany Sławek...
Przy jego zejściu część skandowała jego imię, część śpiewała "sto lat", a część śpiewała "chory na bluesa". No nie chcieliśmy go tak łatwo puścić...
No a potem oczywiście udało mi się go złapać i wziąć od niego autograf! ;]
-Koniec, pożegnali się, Janiva Magness (nudziara że hej) schodzi ze sceny, a ludzie zaczynają wołać "sławek, sławek"
________________________________________
Hahaha, przypomniałam sobie tego kosmicznego starego kolesia, który zawołał "SIEMA BARTEK!"