czeka cię piekło, ja w swoim jestem odkąd
mimo słońca ulice zaczęły moknąć
zabiorę cię tam złotko, pójdziemy prosto tak,
a twoje oczy to już nie moje okno na świat.
gdyby nie to, zniknąłby mi z oczu wreszcie płacz,
a z ust kurwa mać, kurwa mać i kurwa mać.
i dłużej się nie uda grać mi,
w końcu nóż wbiję w klatki,
bo lepiej by było, gdybyśmy byli martwi.
gdyby nie to, że już nie mamy tylu spięć,
to zbiłbym termometr i wpierdolił rtęć.
i gdyby nie to wszystko, to byłoby dobrze wiesz,
a tak poza tym, to wcale nie jest okej, nie jest okej,
cześć.