photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 3 GRUDNIA 2011

Wpaść w odmęty własnych obaw

 

Jest szaro. Jest też smutno... Idąc ulicami znienawidzonego miasta ze słuchawkami w uszach, w których huczały wychwalające szatana pieśni Gorgorotha, myślałam nad sensem uczuć. Po co je w ogóle czujemy? Po co je mamy? Przecież i tak znajdą się ludzie, którzy zniszczą doszczętnie twą duszę, tylko przez naiwność głupich uczuć i serca. Tak jest zawsze i nie ważne co się wydarzy to i tak to nastąpi.

Na chwilę skupiłam się na osobnej pieśni tworzonej przez otaczający mnie świat:  spadające kropelki deszczu, kroki ludzi, którzy śpieszą się niewiadomo gdzie, przejeżdżające samochody. Ich właściciele - kierowcy również się śpieszą. A ja? Dzisiaj myślałam, że nic nie mam do roboty niż tylko chodzenie po mieście słuchając muzyki. Jak dawno temu był ostatni taki spacer? Jak wiele czasu upłynęło od kiedy byłam tylko ja, muzyka i miasto? Jak wiele dni musiało minąć od moich ostatnich rozmyślań w takt muzyki i kroków? To była najlepsza pora, bo zbyt wiele się wydarzyło. Ciągle w myślach nachodzi mnie to jak zraniłam i jak mi było przykro. Najprostsze wyrzuty sumienia. Również to co wydarzyło sie dzień wcześniej: Pocieszanie fałszywej przyjaciółki, która następnego dnia zapytana o zdradę tajemnicy odpowiedziała, że tak chciała. Arogancki ton przeszył serce i pozwolił wylać się gniewu tak jak litrom duchowej krwi. Bo ile razy osoba ta płakała w słuchawkę. Bo ile razy ja przybiegałam zmartwiona szukając najlepszych rozwiązań na wyjście z domu, gdy najczęściej było to tak trudne. W tych czasach z świecą szukać prawdziwych przyjaciół. Teraz jest tylko fałszywość i obłuda. Chciałabym porozmawiać o tym, wypłakać się na ramieniu, bo to naprawdę zabolało, ale ... nie mam komu. Nie mam też "nastroju" na przyjaciół. Po prostu pasek mojego zaufania zmalał gwałtownie. Nie wiem komu ufać i komu powierzać swe tajemnice. Nie wiem juz nic. Nie wiem czy kiedyś jeszcze raz zaufam 100%. Naiwna, głupia... taka ja idąca prze szare miasto zatopione w wszelakich smutkach, które dzisiaj ucztują na mojej duszy. O Panie Boże! Błagam zabierz mnie gdzieś, gdzie zwyczajna codzienność nie dobija tak bardzo jak tutaj w tym mieście, które już tyle razy mniej zraniło, przeszyło na wskroś. Gdzieś, gdzie ja nie będę czuła się jak zamknięta w klatce metalowej nienawiści. Gdzieś, gdzie bajka skończy się dobrze. Uwolnij mnie od nadmiernego smutku, który w dużej mierze stworzyłam ja sama.

Zbliżając się do domu jeszcze raz spojrzałam w zapłakane niebo, a deszcz słodko otuli mą twarz mówiąc: "Może być jeszcze gorzej...".

Głupota i niezdecydowanie w tym świecie, w moim są czymś przeważającym.

Ranią i proszę niech nikt nie dobija mnie już mocniej.