Kiedy Cię poznałam nie wiedziałam ze będziesz miłością mojego życia.
Chociaz minęło tyle lat.. Nie wiem kiedy tak naprawdę zrozumiałam ze nie potrafię bez Ciebie żyć. Życie podsuwało mi Ciebie tyle razy, a ja byłam ślepa i głucha na to wszystko. Może to była ta butelka wina w parku na drzewie, może ten miś na walentynki, może ta walentynka, dla "Krzysztofa K", kiedy jeszcze nie potrafiłam nawet wymówić Twojego nazwiska, naszego nazwiska. Może to był pierwszy całus, pierwsza lekcja tańczenia na dyskotece w DK? A może po prostu z biegiem lat, kiedy byleś obok mnie. Blisko i poza zasięgiem. Może w liceum między historią kiedy spałam na Twoim ramieniu, a matematyką kiedy ratowałeś mnie z pierwszej ławki. Może na studniówce, kiedy chciałam tylko z Tobą tańczyć. Może kiedy nie mieliśmy kontaktu, a ja byłam przekonana, że straciłam Cię na zawsze? Może na weselu mojego kuzyna? Może na studiach, gdy namawiałam Cię żebyś ich nie rzucał albo pisząc Ci prace na zaliczenie. Może jadąc na obronę licencjacką? Kiedy wiedziałam już, że to nie może sie udać. Tak naprawdę myślę, że pokochałam Cię tamtego dnia.. nad ranem już, kiedy łamiąc Ci patyczki od lodów rzucałam Ci "Kocham Cię" po jednej literce. A potem wtulona na placu zabaw, patrzyłam jak wschodzi słońce i wtedy już wiedziałam ze zrobię na nas wszystko, zaryzykuję cały mój świat byle by być z Tobą. Od tamtego momentu minęło prawie 3 lata, cieżkie, pełne złości, miłości, dylematów, dobrych i złych chwil, rozstań i powrotów, życia na odległość i mieszkania pod jednym dachem. Walki o spędzenie ze soba chociaz kilku godzin w weekend. Jeżdżenia tysięcy kilometrów żeby się przytulić. Miliony rozmów na messengerze, godziny videopołączeń, spanie kilku godzin tylko dlatego ze jakis temat nam siadł i nie mogliśmy przestać gadać.. zazwyczaj o jedzeniu haha. I teraz jesteśmy tutaj, dziś, nie zawsze bajecznie szczęśliwi, ze wszystkimi wadami za które można by spokojnie zabić, ale też z fantastycznymi momentami, kiedy wygłupiamy się razem jak dzieci i śmiejemy z niczego. Uczymy się siebie każdego dnia na nowo, swoich złości i humorów, czułych gestów i prostych słów. Budując swoje życie, tworząc własną rodzinę.. Kiedy miesiąc temu patrząc Ci w oczy przysięgłam "świadoma praw i obowiązków..." wierzyłam w to i będę wierzyć zawsze. Tamtego dnia zmieniło się wszystko, chociaż nasze wspólne codzienne życie nie wiele. Za kilka tygodni wywróci się do góry nogami, a ja .. nie mogę sie juz tego doczekać. Dzisiaj wstając rano poczułam ze mam wszystko, czego pragnęłam, o czym marzyłam.. Obyś i ty nigdy nie żałował, że teraz jest to nasze życie razem, a to jak będzie wygladała nasza przyszłość zależy od nas. Małżeństwo wymaga sztuki kompromisu i cierpliwości. Rodzicielstwo poświecenia i nieskończonych pokładów miłości. Chcę żebyś wiedział, że tamtego dnia wywróciłeś mój świat do góry nogami i sprawiłeś, że zaczęlam walczyć o siebie i swój los a nie poddawać sie temu co on przynosi. Dziękuję, że mnie motywujesz do działania, że obudziłeś mnie z letargu, wyciągnąłes do mnie dłoń i zmieniłeś moje życie. Dziękuję, że Cię mam. Kocham Cię Mężu.
"Dziękuję za miłość, za szansę kochanie,
gdyby Cię nie było, nie byłoby wcale.
Dziękuję za miłość z daleka i blisko,
gdyby Cię nie było zniknęło by wszystko.
Dziękuję za miłość, gdy obok ją czuję,
gdy jest tyle warta, choć tak ją traktuję.
Przepływa przez palce lub chowa się w bramie,
czasami nie widzę, gdy przy mnie przystanie"