Chociaż Nowy Rok 2011 się już zaczął, to powiedzmy, że nie przepełniam się entuzjazmem a bardzo bym chciała.
Jeśli to powiedzenie ma się sprawdzić, iż "Jaki pierwszy dzień nowego roku, taki cały rok", to...
Pokrótko opowiem co się działo od 18:00 31 grudnia do 15:20 1 stycznia.
Pobiłyśmy w SIÓDEMKĘ (chłopaki po Nowym Roku się nie liczą (: ) nasz rekord. Od 18, poprzez balowanie, wspominanie i ogłaszanie 'szalonej nowiny' całemu Sławinkowi, każdej, której zachciało się spać wlewałyśmy do buzi 'moje 3 szklanki coli' (tak naprawdę 1). Wsłuchując się w sylwestrową melodię (Kamil Bednarek z 'Dancehall queen' zdecydowanie podbił serca wszystkich na moim osiedlu i cały mój domek :>) grałyśmy zaciekle w grę Natalii, w której zręczność była priorytetem. Gdy z 4 szampanami Picolo (tak proszę Państwa - tak się bawią dzieci z Biskupiaka (: ) i petardami szybkim truchtem, razem z chłopakami, pobiegłyśmy do Bartka pod dom, robiliśmy zdjęcia i oglądaliśmy pokaz petard. Dla kilku osób były to romantyczne chwile :).
Na koniec, po obejrzeniu klasyki kina komedii dla nastolatek, poszłyśmy spać o 7:20. Rano krótki a'la horrorik dla rozbudzenia i kolejne partyjki gry. (Brrrrr... Nienawidze gry w śnieżki :P)
Dziękuje, Dobranoc. (Muszę to odespać.)
Życzę Wszytkim Szczęśliwego i pełnego 'romantycznych chwil' oraz lepszego niż poprzedniego, Roku 2011 :)
( Oj Ludzie! Czy wy ni kszty romantyzmu w sobie nie macie? (: )
by kobieta w fiolecie....