Stoję w sklepie, patrzę w jedną stronę, a tam
czerwony desperados - Jonny,
odwracam głowę w drugą stronę, a tam
Lech Shandy - Rafael.
Jadę samochodem, słucham radia,
no tak, fajne czasy przy symulatorze.
Następna piosenka jest z pytaniem:
'Czy oni mieli to na swojej playliście?'.
Zaglądam do szafy, no tak.
To miałam, to miałam, to dostałam,
szkoda, że w tym mnie nie widział.
Patrzę na zegarek, no tak wspomnienia.
Patrzę na palec i przypominam sobie jak pierścionek dostałam.
Patrzę to w laptopa, to w telefon.
O miła niespodzianka
Jonny dzwoni.
Chwila rozmowy, no cóż
kiedyś trzeba skończyć.
Za chwilę Rafael:
'Priwiet Kinga, mogę zadzwonić ?'.
Eh, no możesz - co z tego, że ja później będę myśleć.
Na domiar złego wyskakuje reklama:
Bardzo, tani i długi wypoczynek w Wilnie.
Kurczę chłopaki, tęsknię.
Właściwie to usycham z tęsknoty.
Jest mi ciężko.
Nie chcę jechać do Mielna, bo i po co?
Żeby zobaczyć puste miejsce i się rozpłakać?
_________________________________________
Potrzebuję wsparcia.
Krótkiej chociażby 10-minutowej rozmowy.
Eh.
Głupi czas po wakacjach, głupie słoneczko,
głupia KInga.
:(