Już są, już są! :) Wytęsknione!
Poszłam dziś na wagary wykładowe z koleżanką z roku. Grzejąc sie na ławce w rynku oglądałyśmy gołębie amory, a ja karmiłam je ukradkiem udając, że wcale nie widzę tabliczki ' Zakaz karmienia gołębi'. A kto je nakarmi jeśli nie ja? będą bidulki głodne :-)
Wracając do domu, z zamiarem rozpoczęcia wiosennych porządków, kupiłam sobie kwiatka-bratka(pseudonim: Kwiatu). Jest fioletowo-różowy. Chiałabym aby przeżył do (jak pewie wmówiła mi ekspedientka) jesieni. Jednak fakty mówią same za siebie. Jestem kwiatową morderczynią, i nic ani nikt im nie pomoże.
Ale! Teraz będzie inaczej! Prawda? Musisz przetrwać Kwiatu. A ja muszę się nauczyć troski o inne żyjątko. A że padło na ciebie...
Co jeszcze? Pyszny obiad (własnej robocizny!!) i standardowo basen. Środa to jeden z moich najulubieńszych dni w tygodniu. Choćby nie wiem co sie działo, z dziewczynami na basenie zawsze śmieje się do łez, nagadam, czasem ponarzekam! Ale jest to bardzo dobry sposób rozładowania stresu i naładowania baterii do następnego razu.
Zmęczona, ale jakże szczęśliwa! Całuje :*