Moj dzisiejszy sen
Bylam na koniach z pewnym nie lubianym kolega
o imieniu Lukasz. Szlismy przez laki po konia.
Bylo slonecznie, a laki byly wieksze i wygladaly
inczej niz naprawde. Lukasz otworzyl pastucha
i tyle co pamietam, to zaczelam na niego krzyczec.
Nie wiem co i nie wiem dlaczego, ale chyba o to,
ze ciagnal pastucha po trawie.
Troszke chore, no nie? :D