Jestem. Prawie po roku przerwy i wiecie co? Wszystko mi się rozsypało..A może już dawno było rozsypane? A może to wszystko jest po to by w końcu mieć odwagę by zmierzyć się ze sobą, już bez żadnych wymówek. Wcześniej wspominałam, że czuję pustkę.. Do końca nie potrafiłam nazwać swoich emocji lecz ten rok pokazał mi czym jest lęk i smutek. Ale nie taki lęk przed załatwieniem ważnej sprawy czy smutek pojawiający sie pod wpływem danej chwili. U mnie to coś stałego, to coś co rowala mnie od środka. Są chwile (tak chwile, krótkie momenty) ulgi, bo chciałabym napisać, że są to lepsze dni, ale niestety nie będę kłamać. Zazwyczaj dodając tu posty nie potrafłam tak mocno otwoerać się jak teraz. Targają mną ogromne emocję wyzwalające łzy w oczach. Wcześniej nie miałam odwagi, a może sama nie wiedziałam co mi dolega, więc jak miałam się tym dzielić z innymi? Teraz już wiem. W literacki sposób można określić to jako 'zagłada duszy' a ja przez to wszystko mam zniszczone też ciało. Na koniec chce Wam pokazać jak bardzo zakłamany jest ten cały świat, w którym przyszło nam żyć. Moje zdjĘcie powyżej nie ukazuje niczego co tak naprawdę mną włada i co czuję w głębi serca. To tylko abstrakcja, na którą złapałoby się wielu z was. W moim przpadku słowa mają ogromną moc. To poprzez słowa pisane, bądź mówione mogę wyrazić siebie. Chciałabym to robić poprzez fotografię, ale nadal słabo mi to wychodzi. W każdym razie, powracam tu, bo z niewiadomych mi powodów te miejsce daje mi ulgę.