Dodane, bo ulubione.

Dziwne to uczucie, kiedy myślę sobie o lecie. Tak bardzo bym chciała już, żeby był maj, czerwiec, żeby było ciepło ale jak pomyślę sobie co te miesiące za sobą niosą to aż się dred jeży na głowie- magisterka, przyszłe potencjalne bezrobocie albo nowe wyzwania w nowej pracy... Ciekawa jestem, jak to się wszystko potoczy. Wiem, wiem- ciekawość pierwszy stopień do piekła :P

Jedyne co mnie jakoś uspokaja to fakt, że pojedziemy sobie busem po Europie (teraz wszyscy potencjalni uczestnicy tej wyprawy z przekonaniem kiwają głowami!! ) i będziemy wspominać te wakacje jako wakacje życia przez duże "Ż".

Tak więc wracam to tego, co przed chwilą robiłam i od czego tak bardzo uciekam (choć wiem, że to bez sensu totalnie bo i tak trzeba ten szajs napisać!) czyli do płodzenia pisemnych podstaw do nadania mi tytułu Magistra.