Nic dwa razy się nie zdarza..
No chyba, że mówimy o adopcji kota ;)
Moja Pączusia z historią choroby dłuższą niż lista zakupów kończy za niedługo roczek.
Coś o niej, o mnie i o nas...
O mnie:
Robiąc praktyki w przychodni weterynaryjnej, spotkałam na swojej drodze wiele osób które wariują na punkcie swoich zwierzaków i z każdym małym zadrapaniem biegną szybko do weterynarza, ale są też tacy których "miłość" do pupila kończy się wraz z osiągnięciem jego dorosłego wieku, wzrostu i braku słodkiego wyglądu pyszczka.
- jest małe, super fajnie
- duże to juz bee..
A jako miłośniczka zwierząt wiedziałam co oznacza odpowiedzialność za czyjeś życie. Dlatego zdecydowałam się na coś wiekszego niż kawia domowa.
Cały sens polega na tym, że zwierzakom jest wszystko jedno czy jesteś biedny czy bogaty, czy masz wykształcenie średnie czy wyższe, poświęć mu swój czas, pokochaj a on odda Ci serce.
O niej:
Ma swój charakter, czasami jest niedotykalska ale z każdym dniem zaczyna ufać bardziej.
Ktoś musiał ją skrzywdzić, dlatego boi się ręki człowieka (jest adoptowana więc nie mam pojęcia o jej przeszłości).
Jak na kota jest bardzo grzeczna, na pewno nie jest wredna.
Nie wychodzi na podwórko, ponieważ najmniejszy szelest powoduje u niej bardzo duży stres.
Ma przyjaciela - kawie domową o imieniu Troniu (podchodzi, tylko jeśli znajduje się w klatce, bo gdy wyciągniesz świniaka to jest to coś nowego i trzeba uciekać).
Zazwyczaj śpi w moim łóżku ale gdy jest bardzo ciepło lub się czegoś wystraszy potrafi spać tydzień za łóżkiem.
Jej ulubiona zabawka to gumka do włosów lub patyczek higieniczny (prościej do uszu).
Codziennie rano między 5-tą a 6-tą wskakuje na mnie (obojętnie w jakiej pozycji śpię) by sprawdzić czy już się przypadkiem nie obudziłam.
Jeśli otworzysz oko to po Tobie. :D
Gdy zostaje sama w domu przeważnie śpi i je.
Pomimo swoich chorób walczy dzielnie do końca. Nie odstępuje mnie na krok.
O nas:
Cały czas uczymy się od siebie nowych rzeczy,
poznajemy nowe tajemnice.
Odkrywamy świat na nowo.
Razem.. na dobre i złe.