Taki jakiś syf wygrzebałam.
Fryt wymazała się twarz, duchy *pieprzona ufocka muzyczka w tle*.
I ogólnie rozmazane, ale jakieś takie... wesołe.
Kiedy jeszcze wszyscy byli szczęśliwi, uśmiechnięci i zacieszali z byle gówna.
Wczorajsze gówniane spotkanie nic nie wyjaśniło. Na chuj odwołałam ważniejszą rzecz dla tego czegoś, to ja nie wiem. Nie tak miało być. I ostatni raz wracałam o tej godzinie sama do domu, mało się ze strachu nie posrałam. ;x
PĄCZEK Z ORBITA RZĄDZI. <3
Więc tak, kto nie ma nic do roboty w roku szkolnym 2010/2011? Kto jest zainteresowany pójściem ze mną na gitarę? GADU.
+ Szukam roboty (płatnej) od zaraz. Wszystko jedno, jakiej. Ważne.