Z braku laku takie hopanie.
Wyjazd nad morze sie udał, Kapiszon był w ZOO (został przemycony) i o mało nie zjadł go gepard,. Wszystkie zwierzęta do nas przychodziły go obejrzeć a potem nas śledziły i chodziły za nami wzdłuż ogrodzeń. Dziki chciały go zjeść a małpa rzuciła w niego kamieniem ! To małpa no. Potem uciekł mi ze smyczy, i wbiegł do boksu słonia a ja za nim niemal na klęczkach. Nie pytajciem czy widziałam słonia, skupiałam sie na upolowaniu psa i spierdalaniu jak najszybciej. Ale blisko było. Przemas oglądał mnie zza szyby :D:D
Potem Kap obszczekał posąg przy wyjściu (pani kasująca bilety nie byla zachwycona jak tym razem już bez konspiry wywędrowaliśmy z kundlem z ZOO (wchodząc wsadziłam go do torebki - łep mu wystawał, ale mnie kurdi ochraniał :D)
Potem zrobiliśmy kupe na środku Monciaka i zjedliśmy gofry. Dziękuję za uwagę :)