Koniec. Chyba dopiero teraz się tak dokładnie zorientowałam. Dokładnie... ; ) Czy coś się w te wakacje zmieniło? Hm. Poznałam trochę ludzi. W większości świetnych. Polubiłam niektórych bardziej, innych mniej. Nie chcę wymieniac, bo... bo nie. ;) Z wieloma .. Nie, nie z wieloma - z niektórymi się pokłóciłam, posprzeczałam - żałuję... Dowiedziałam się wielu rzeczy , m . in . ( mam mocne gardło ) . ; o Poznałam swojego sobowtóra! Kogoś identycznego jak ja - dlatego Go nie lubię, nie trawię i mnie irytuje. Zresztą On też sobie zdaje z tego sprawę. Gdybyśmy znali się lepiej, pozabijalibyśmy się, nie? ; > Szkoda. Szkoda, że to już koniec. Dopiero teraz, na koniec przyszło mi trochę więcej odwagi niż miałam. Ostatni rok. Przetrwam? Nie lubię 18 września. Po nim już mój cykorek zniknie. Dam sobie z pewnymi rzeczami spokój. NIE MA NAS. Jestem kolejne chwilę ja, sama. Źle i dobrze mi z tym. Mam pare pragnień wywołanych samotnością, jednakże dam radę. Najbardziej rozpaczliwie pragnę powiedziec damY radę, ale to tylko ciche marzenie, które zdołałam wypowiedziec przed sobą poraz pierwszy. Zaczynajmy ten rok i jak najszybciej kończmy. Dobrze? Dobrze.
Ola, Ola, Olala, ciekawe czy siedzi komuś w głowie.
Ps . Irytująca, uparta i okropna - jak rzekł sobowtór.
Lubiłam Was wakacje 2010 ! <3