Tak bardzo chciałabym iść dalej. Dała bym chyba wszystko by móc to przedłużyć,
by nie musieć ich wszystkich żegnać. Cały miesiąc żyjesz z ludźmi, śpisz czasem
z nimi warstowo na jednym łóżku, razem jesz posiłki, gadasz w kółko, widzisz przez
cały dzień. Są jak rodzina. Tyle poważnych rozmów, tyle głupich żartów i akcji do
zapamiętania i wspominania po latach. Ludzie mówią "tyle przeszliście, podziwiam
was". A ja myślę, " to minęło jak jedna chwila". Dopiero co wychodziłam. Nie idzie
tego czasu podsumować, nie da się po prostu. Zaraz trzeba będzie wracać do
szkoły. Nie żałuję ani sekundy, nawet dni kryzysów fizycznych i psychicznych.
Długo by mówić. Czekam na nowe zdjęcia od Brata Kazimierza, na odzewy od ludu
Bożego, na spotkanie popielgrzymkowe, na to, żeby coś się w końcu zaczęło dziać.