Tym razem najistotniej w świecie. Potrzeby doznań blisko estetycznych zniknęły wraz z moim plotynowym, entuzjastycznym bogiem. Na zasadzie warunkowania, najbardziej biologicznie, jak tylko można sobie wyobrazić. Czarny Pan byłby ze mnie dumny. Nie spotkałam go dzisiaj, w klasztornym domu, mam nadzieję nigdy go nie spotkać. Spotkałam za to uroczą esencję zmęczonych oczu, szkoda tylko, że zgrywa niedostępność czerwonowłosej znajomości. Ach, najcudowniejsza fantazja. Na szczęście niezupełnie pamiętam okoliczności cynamonowego zapachu gryzionych winorośli. Najedzmy się lubczyku i zaimprowizujmy rodzinę. Muszę jednak powrócić do chęci doznań estetycznych, nie mogę przecież godzić się na doznawanie każdego byle kogo. Kilka razy już się zgodziłam i skończyło się to na porankach zupełnie pozbawionych esencji. Alkoholowa esencja wieczoru nie zastąpi bezpiecznej esencji poranka. Nie powracam do trzeciego B., mogłabym odwołać się do Heraklita, chociaż on przecież miał zupełnie co innego na myśli. Seksualność to arche człowieczeństwa. Freud jest podstawą każdej rozmowy wśród betonowych traw.
Inni zdjęcia: "No to jadziem." ezekh114Jeż zachodni jerklufotoSjesta. ezekh114Na kanałku patki91gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24