Dzień jako tako minął. Przed pierwszą lekcją okazało się, że nie mam zadania z chemii, więc pierwsze co zrobiłam, to zaczęłam je spisywać razem z chłopakami. Z Agnieszką znowu nawalałyśmy o owcach i ona napisała na kartce tę piosenkę Papierowe róże, a najlepsza jest trzecia zwrotka, której początek brzmi Nie rozpaczaj luba Aniu ma (...) XD Matma przeszła spokojnie, o dziwo nawet bardzo spokojnie. Przed polskim chłopacy zaczęli bawić się cukierkiem, a my oczywiście w ubaw kiedy jakiś się zamachnął i nie trafił w cel. Jesteśmy okropne :3 Na rozprowadzeniu robiłam krzyżówi Klaudii, dosyć sporo ich zrobiłam, podczas gdy ona pomagała Denisowi, który uczył się na poprawę z matmy. Potem przed angielskim okazało się, że pani ma nasze sprawdziany i połowa klasy dostała szmaty. Już się przestraszyłam, że znając moje szczęście, ja pewnie należę do tego grona, ale na szczęście dowiedziałam się, że dostałam cztery :D I pani powiedziała, że ona te testy pokaże rodzicom na spotkaniu, żeby zobaczyli jak się uczymy czy coś tam. Uff :3 Przed moją informatyką druga grupa miała iść do domu i właściwie wszyscy poszli, tylko Agnieszka, Patryk i Hubert zostali. Ona czekała na jakieś kółko, a oni na poprawę klasówki z matmy. Yeah, on chyba wreszcie przestaje jechać na samych dwójach i trójach. Ja się z tego cieszyć :D I zbierali w szkole tablety, i oddadzą nam je po feriach. Kurde, ja nie chcę nie mieć moich czterdziestu rysunków. Wkurzę się, jeśli je usuną. Jutro mam sprawdzian z biologii, trochę się uczyłam, ale tak naprawdę nic nie umiem - za dużo materiału. Pouczę się jeszcze trochę o liściach i korzeniach, a poza tym to jeszcze trzeba by zrobić prasówkę na wosa :P