Hm. Od około 3 dni czytam "1Q84". Sam się sobie dziwię, że nawet specjalnie nie wymagam od tej książki, by bohaterowie okazywali głebsze uczucia. Wystarczają mi ich przemyślenia i motywy działań. To chyba już 4 czy 5. książka Murakamiego, którą czytam. Lubię jego styl, bo jest niespieszny, ale nie ślamazarny, za każdym razem czuję jakby bohaterowie, czy to mężczyźni czy kobiety, stanowili jakiś ułamek jego osobowości. Lubię książki, które kładą większy nacisk na właśnie psychikę bohaterów, a nie na to, co się dzieje. Wydaje mi się, że dlatego tak się dzieje, bo sam taki jestem. Często nie zwracam uwagi na zachowania różnych osób, nawet mimo tego, że te zachowania mnie ranią, wkurzają, bolą. O wiele bardziej dla mnie liczy się powód, źródło oraz przemyślenia drugiej osoby. Dlatego też nienawidzę zachowań polegających na zwracaniu głownej uwagi na powierzchowność. Czy to fizyczną czy psychiczną. Od razu, gdy widzę coś takiego, ogarnia mnie straszna złość i frustracja.
Już tak nie pędzę za cudzą uwagą, za cudzym czasem. Wystarcza mi do szczerej rozmowy jedna osoba. Chyba w końcu pewien kielich się przelał. Jestem w stanie nie rozmawiać z ludźmi, którzy na codzień zapominają, że istnieję. I dlatego też tym bardziej doceniam jej cierpliwość i chęć pomocy. Bardzo wyraźnie widzę różnicę pomiędzy teraźniejszością a przeszłością i bardzo dużą przyjemność sprawia mi fakt, że nie jestem już osobą, przed którą ucieka. To pokazuje jak ogromne postępy zrobiła moja psychika.
Hm. Dużo przez tych kilka dni słucham muzyki klasycznej. Ona mnie świetnie uspokaja i bardzo podoba mi się w niej to, że jak żaden inny gatunek potrafi idealnie oddać uczucia. Utwory ze słowami często nie są w stanie tego dokonać.