No i wróciłam w sobote z Wolajcy :D Było całkiem zacnie, pojeździłam troche , tyłek boli ^^na pierwszej jeździe to w ogóle myślałam że zsiąde w połowie ale dałam rade eh nie ma sie tej kondycji co kiedyś
Picie było, pompy były także git :] i spotkałysmy sie ze Słupskiem ^^ eh, tego mi było trzeba po tym wszystkim :] nie ma to jak zwiedzanie Wolicy i odkrywanie nowych rzeczy
No i podkradanie sie do kuchni :] Chociaż czasem dni nam się dłużyły, ale wtedy szłam do łozeczka spać :D Łajżko najlepsze na wszystko :] była też wycieczka czarną Toyotą w poszukiwaniu Black Devili :D na trochę nas wcieło :] Było dużo komarów, zrobiłyśmy kompot ze śliwek na oknie i przepełniłysmy kosz na smieci :D co roku mówimy że to był ostatni raz ale pewnie jeszcze tam wrócimy kiedyś :P wiadomo ze wszyscy zawsze za nami tesknia
, choc sporo tam sie pozmieniało
no a teraz nastały nudne dni w Łodzi... wszyscy powyjeżdżali a ja zamiast rozwiązywać testy maturalne się opierdalam w domu. Nic mi się nie chce i nie mam co ze sobą zrobić ale jak już się do czegoś zabiorę to jest git... Tylko wstaję rano z myślą, że nie mam nic do roboty i nic mi sie nie chce :/ ogólnie jakos ciężko mi dogodzić ostatnio
no ale cóż poradzic ^^
Mężczyzna w Chorwacji, kobieta w pracy, cóż robic? Ano żyć dalej i czekać na zagładę w szkole
Buziaki dla wszystkich :*