strasznie dawno mnie tu nie było...
było tyle zamieszania, że nawet nie miałam czasu nic napisać.
Na początku miesiąca dostałam tel. z agencji pracy w Anglii, ze mają dla nas zlecenie.
15 min testu z rozmowy po angielsku - dałam rade :)
niestety cos sie poknociło i wyjazd wydawał nam się już nierealny...
...Ale wczoraj, kiedy siedziałam w waniie dostałam tel,że mamy przyjeżdżac :D!
Tak więc, koniec końców, bilety kupione, wstepne zakupy zrobione, ale jeszcze tyle rzeczy trzeba pozałatwia, że aż głowa boli...
w Sobotę o 12 mamy samolot z Katowic :)
Będdziemy pracować w firmie zajmującej się organizacją imprez plenerowych tj, koncertów, ślubów w plenerze, itp.
Hubert ma sie zajmować przygotowaniem technicznym, a na mnie czeka praca w biurze.
Strasznie się boję, czy dam rade....
to moja pierwsza praca, w dodatku w obym kraju, gdzie nie będą ze mną pracować Polacy...
masakra...ale jestem zdeterminowana... tak długo czekalismy na tę szansę...
w końcu zaczniemy realizować nasze plany.
Jestem przerażona, ale po brzegi wypełniona nadziją i pozytywną energią :)
MUSZĘ dać rade !!!