Jak wybrać, by nie wybrać źle?
Czy pozbyć się czegoś, co mogłoby zmienić moje życie?
Na lepsze, lub gorsze.
Teraz to chyba bez różnicy.
Wcale nie jestem silniejsza. To sytuacja wprowadziła mnie w błąd, do tego stopnia że uwierzyłam że jestem silna. I że potrafię zapomnieć. Łudziłam się...
Czasami chciałabym zamknąć oczy, a po otwarciu wiedzieć jak postąpić.
Lecz wszystko czego pragnę zamienia się w pył. Zdążyłam przywyknąć...
Coś we mnie umiera.
Coś zdążyło już we mnie zginąć. Ale się nie odrodziło.
Gdzie szukać nadziei? Może jest za rogiem, może na końcu świata. Może we mnie. W moim sercu. A może obok mnie. Jak rozpoznać nadzieję? Czy od razu pozwala uwierzyć w siebie? Czy powoli małymi kroczkami dopiero nas do tego przygotowuje?
Nie wiem. Ale bardzo chciałabym wiedzieć.
Jakieś wnioski, które wyniosłam z ostatnich doświadczeń, przemyśleń i zdarzeń?
Nie ufać losowi. Nigdy nie wiemy co nam się przytrafi. I czy akurat tego właśnie chcemy.