różnie to bywa ostatnio...
każdy dzień jest jakimś zaskoczeniem i to prawdopodobnie jeszcze trochę potrwa. sama się dziwię, że się na to wszystko odważam (chociaż patrząc na innych to w sumie nic takiego, ale wrócę do patrzenia przez swój własny pryzmat).
wydaje mi się, że niespodziankowość to naturalna cecha wakacji. w sumie mi to pasuje (o ile przeważają niespodzianki miłe).
najlepsze, że brzmi to wszystko tak beztrosko, jakby nie miało bynajmniej na celu wykaraskania sie z tarapatów finansowych.. a ma.
nadmorza nawet nie relacjonuję już - jakoś mam wrażenie, że to tak dawno było i w ogóle zdjęcia utknęły bodajże w 'garażu u babci' - w każdym razie też było wszytko na spontana, na wariata, ale jak najbardziej pozytywnie ;)
nie pytajcie więc jakie mam plany (czy to na najbliższą, czy na tę odleglejszą mniej lub bardziej, przyszłość).
zamierzam kiedyś wrócić, cokolwiek znaczy słowo 'wracać'...
pozdrawiam aktualnie z Wiednia!
...........
fot: Hundertwasserhaus. szkoda, że się go nie da objąć obiektywem w całości.. i w ogóle jest taki dość.. zarośnięty.
Pamiętam, że w podręczniku do niemieckiego w podstawówce (sic!) było jego zdjęcie i pomyslałam sobie, że kiedyś byłoby fajnie go zobaczyć na żywo. się doczekałam :)