


Mam problem z marzeniami... Prawie wszystkie już zrealizowałem.
To pokazuje też, że były dosyć płytkie.
60 m2 prywatności. Oddzielna sypialnia z biurem, pokój gościnny, kuchnia, przedpokój i łazienka. Wspaniałości. Mieszkam tu już dość długo, by móc doceniać to, czego zawsze mi w zyciu brakowało. Prywatności.
Nie, że stałem się samotnikiem. Jestem jeszcze większą dziwką towarzyską niż byłem. Poświęcam swój czas korporacji, pasjom znajomym i własnemu rozwojowi. (edukacja, ksiażki i takie tam.) Jest super. Ale prywatność, jest czymś cudnym. W drobnych dawkach, bo w koncu jestem ekstrawertykiem, ale jednak. ;)
Trochę się zapuściłem. Znaczy, chyba przytyłem. Nie żeby coś, ale chyba mógłbym występować w orkiestrze jako bembniarz, bez potrzeby zakupu nowgo bembna.
Polubiłem słuchowiska Szustaka. Są trafiające w sedno. Aktualnie leci: "Nie szukaj męża!, Nie szukaj żony!", i cos w tym jest. W sensie, BB poznałem na wypadach w góry, i najpierw parę miesięcy jeżdziliśmy jako dwójka znajomych w te góry, z jakąś odrobiną magii, i to się powoli, ładnie klarowało. Tak spokojnie. Miło. Trwało to i trwa chyba nadal. Dziwne, i długie początki. Ale pozytywne.
Jak teraz pojechała z rodziną do Warszawy na święta, to jakoś tak dziwnie w domu... Wiesz, w tym niby moim mieszkaniu, w którym juz jakaś kobiecina zdażyła się na tyle zadomowić, że jak jej nie ma tego wieczora, to tak jakby domownika brakowało. Więc, niby prywatność, ale jednak współdzielona.
Lubię współdzielić prywatność.