Z rzeczy, ktorymi nalezy sie przejmowac, bo nadchodza:
-moje urodziny.
-wizyta w Watykanie na audiencji u papieża, (bycie katolikiem, i dzialanie w hispterskich, katolickich organizacjach czasem ma sens. Macie spotkania ogolnoswiatowe w auli Pawla VI, spotykacie sie tam na pare godzin z papieżem, i ogolnie to brzmi to zajebiaszczo.)
-kolejny rok akademicki. Dalej fizyka techniczna. Fascynuje mnie fakt, ze jeszcze nie zmienilem decyzji.
-(powiazane ze spotkaniem z Frankiem.) wyprawa autostopem do Wloch. Nie. To nie tak, ze boje sie latac aamolotami, czy nie stac mnie na bilet. Stac mnie, na kazdy rodzaj lokomocji, lacznie pewnie jesli jest to z polaczeniem promowym gdansk rzym. Ale nie pokonalem nigdy tak duzej odleglosci autostopem. Nigdy nie bylem we Wloszech. Nigdy nie bylem w Austrii. Autostopem uda mi sie to zwiedzic. Przygoda, przygoda, kazdej chwili szkoda!
-Soni wyjazd do Austrii. Bedziem tesknic. I bedziem plakac.
-Przeprowadzka
-Wyprawa do parku linowego.
-Wyprawa fo kolejnego parku linowego.
Eh. No to ... Chyba tyle z wiekszych planow. Poza tym wszystko po staremu. Chyba.
Wiecie o tym, ze zupelnie nieswiadomie zrealizowalem kilka, z jakies piec, marzen, tych z tej kategorii "Marzenia na cale zycie". W ciagu ostatniego polrocza. Tak startujac w styczniu, a konczac ten okres pare tygodni temu. No moze dni. Nie wazne. Zreszta, zawsze jest czas na spelnianie marzen. Nawet w zle dni. :p Zreszta wtedy jest latwiej. W zle dni sie nie stresujesz, bo zly humor eliminuje wplyw stresu. Serio. Sprawdzone.
Tak samo mysli o bylym zwiazku, czy o przeszlosci. Jak tylko zbyt sie stresujesz, one sie zalaczaja, i nagle stress mija, bo glowa pograza sie w monotonnym smutku zamiast nerwowowsci. Stres wyrywa Cie ze smutku i poziomu na relatywnie normalnym poziomie.
Tak opisalbym moje emocje podczas tamtych rzeczy. To niedopomyslenia, ze wlasnie dlatego, ze lazilem przez tak dlugi czas przybity jak gwozdz do trumny, osiagnalem takie rzeczy :p. Takie rzeczy, w skali mojej osoby. Nie wazne jakie. Dla mnie, byly to moje Mont Everest' y.