Czekając na ocenę z semiotyki logicznej i przyjmując, że zaliczyłam to właśnie zaczynam wakacje. Ostatni egzamin za mną i mimo, że wrzesień ma tyle samo liter co poprawka, to jednak mam nadzieję, że nie jest mi pisany :) Szkoda tylko, że pogoda nie napawa optymizmem wakacyjnych upałów i szaleństwa. Po woli pakuję swoje rzeczy na obóz, ahh... nagle mam nostalgiczne poczucie młodości :D

Równocześnie pakuję swoje życie, zadzwiające jak całe 21 lat można spakować w 2 większe kartony. Jednak to mnie nie przeraża, relatywnie podchodzę do nowego miejsca zamieszkania - jednocześnie przeżywając miliony emocji na raz. O ile Sapir i Whorf mają rację, zmieni się cała moja wizja myślenia. Tak i właśnie w tym momencie olśniło mnie jak filozofia na mnie wpływa. Jak cały czas mnie otacza, mimo, że jej w ogóle nie czuję.

Jak bym chciała mówić? Otóż: filosofie moeder van wetenschappen! Ale tak jeszcze długo mówić nie będę! Przynajmniej nie wiążę tam na tyle dalekiej przyszłości :)

Myślę o trochę innym kraju docelowym, ten będzie tylko przystankiem. Bo ostatnie miesiące pokazały mi, że warto gonić marzenia. Jeśli nie zmienię czegoś w swoim życiu to, co będę opowiadała dzieciom? 

Jak wiele można zmienić, jednocześnie modyfikując sposób myślenia? Przestaję myśleć, co będzie za 10 lat! Bo już dawno bym osiwiała. Teraz zaczynam być egoistką, myśleć o swoim dobru, popełniając błędy na własnej skórze. A gdzie mnie to zaprowadzi?

We zullen snel zien