Zapierdalam jak debil po sklepach od dwóch dni... trochę kosmetyków trzeba było uzupełnić ale w większości kupuje żarcie... zaplanowałam sobie obiady na ponad tydzień do przodu większość kupiłam i teraz bynajmniej codziennie po pracy nie będę musiała łazić po sklepach i myśleć co tu upichcić... a biorąc po uwagę te jebane mrozy to bardzo dobre rozwiązanie :)
___
A wczoraj przypomniało mi się dzieciństwo... w latach gdzieś 94-97 czasami kiedy mom była w pracy, ojciec też zapracowany i nie miał czasu gotować szedł ze mną do baru mlecznego na obiad... zawsze ale to zawsze brałam to samo... naleśniki z serem i śmietaną i czekoladowy budyń... a wczoraj wracając z pracy spotkałam się z ojcem na starówce a że byliśmy zziębnięci i głodni to poszliśmy do baru i jadłam to samo co lata temu... a i wystój baru niewiele się zmienił od tamtych czasów:) dwa pyszne naleśniki... mocno naładowane serem za 3,10zł :) taniocha i ... te wspomnienia
___
http://kate409.pinger.pl/ drugi Kateowy blog ^^