...był tu kiedyś piękny zamek, i ta piękna brama do niego prowadziła...śliczna głowa lwa na szczytowym łuku bramy...piękne to wszystko kiedyś wyglądało...dziś robię zdjęcie i sobię myślę jak by mi się żyło w takich dawnych czasach...czy też byłabym tak dziwnie nieprzystosowana jak dziś, czy odnalazłabym w dawnych zasadach moralnych swoje własne zasady, które dziś inni określają głupimi...marzę i rozmyślam i wyobrażam sobię siebię...zasanawiam się czy podjęłabym te same decyzje co do ważnych życiowych dróg....
Głowa pełna marzeń...prostych (wyjechać i zobaczyć coś tak pięknego by zamilknąć z wrażenia) i tych bardziej skomplikowanych (ułozyć życie tak by być w pełni szczęśliwą), realnych (zostać słąwną kosmetyczką) i tych nieosiągalnych (zostać mamusią Nadji, Zuzanny i Kasjana, Krzysztofa i mieć cudwnego szczerego, kochającego i WIERNEGO męża) pieprzona marzycielka....przecież i tak życie ze mnie zakpi, znowu mnie wykiwa, to co wyda mi się najbardziej prawdziwe w sekunde okażę się być największym kłamstwem...ale ja ciągle mam nadzieje, bo przecież warto ją mieć, nadzieje że i mi dane jest być szczęśliwą..i mam nadzieje że Ty tych złudzeń nie zniszczysz...