Wszystko mnie boli. Ale ostatnio chyba zwłaszcza rzeczywistość. Chciałabym już przenieść się do tych radosnych chwil. Dopiero co zaczęłam liceum, a chciałabym już skończyć i wyjechać w pizdu. No ale jeszcze co najmniej te trzy lata musimy wytrzymać. Póki co i tak jest dobrze. Trzymam się na razie bez jakichś poważniejszych załamań ;] Ale jak będzie dalej? Huj wie... Byle przetrwać te 2,5 miesiąca... Podładować baterie. Potem przetrwać do kwietnia, potem do wakacji... I tak w kółko.
Nie powiem że jest mi łatwo.
Nie powiem że jestem nieszczęśliwa.