Został tydzień do ferii. Jeszcze jutro i we wtorek piszę ostatnie prace przed podsumowaniem tego semestru.
Jest mi chyba coraz lepiej. Wstałam już i otrzepałam się z gówna, w które wpadłam zaraz po powrocie. Wszystko zmierza ku dobremu. Obym tylko nie zmarnowała tego i nie obróciła sytuacji przeciwko sobie. Muszę zapracować na swoją przyszłość. Zaczynam już teraz. Nie chcę się na sobie zawieźć, a tym bardziej zaiweźć innych.
Będę miała teraz trochę czasu. Chcę poświęcić kilka dni na zdjęcia, bo na prawdę DAWNO nie zrobiłam nic sensownego w tym temacie. Poza tym zabieram się za matmę i angielski. No i przy okazji co mi wpadnie w łapki. Ehh... Nie mogę marnować czasu. Na szczęście jest ktoś, kto mi pomoże. Kopnie w dupe kiedy będzie trzeba, obudzi z samego rana, nawrzeszczy, każe wstać, oganąć się i wziąć do roboty. Kochany :)