Cholera. Dlaczego nie ma już tej ikonki koła ratunkowego i w razie zamknięcia się przeglądarki, lub coś, nie da sie odratować napisanych wypocin? Pytam się. Lubiłam tą opcję. Praktyczna i pomocna wielce.
Kij.
Nie ogarniam tego zdjęcia. Coś mi się w nim podoba, ale nie jestem w stanie określić czym to jest.
Wkurzają mnie wszystkie ograniczenia. Po jakiego grzyba jest nam zmęczenie? Po co odpoczywać, skoro możnaby działać. A już nie wspomnę, że gdyby tego nie było mało, to większość z nas musi jeszcze odpocząć od odpoczynku, który wbrew pozorom potrafi być na prawdę męczący.
I co? Czuję przypływ kreatywności, a brakuje mi czasu, który mogłabym poświęcić na zrealizowanie swoich chorych urojeń. Na tyogdniu nic nie zrobię, a na weekendzie? Rano grawitacja jakoś złośliwie się nasila, a to wtedy jest najlepsze światło, które dość szybko się upośledza już z przyjściem południa.
Czuję niepochamowaną ochotę dorwania się do Igusi w jej własnym domciu, namalowania jej coś na ryjku, ubrania w dziwne ciuszki i zaciągnięcia na strych. A fajnie by było gdybym zdązyła jeszcze przed świętami. Tylko podejrzewam, że w międzyczasie wypadnie 1000 spraw które wepchają się na wierzchołek rzeczy do zrobienia ze swoim jakże wysokim priorytetem. Moge się pocieszyć jeszcze taką opcja, że w Angli mam szansę coś podziałać. Olka w końcu chętna do modelowania. Zawsze coś by się wykombinowało. Z tym że jakoś nie sprzyja mi obecna pora roku do robienia zdjęć. Zwłaszcza w plenerze. A w domu? W domu dużo nie zaszaleję. Tak czuję.