photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 14 LUTEGO 2013

Norman..

No więc Norman.. Za 6 dni rocznica, a ja wciąż mam nadzieję, że Cię kiedyś zobacze. Haha. Dobre.. Gdyby to miało nastąpić, już dawno by się stało. Zaczęło się 9 lipca 2011 roku. Słońce bardzo mocno świeciło, był upał. Jak zwykle w wakacje jadę gdzieś na konie na dłuższy czas. Tamtym razem pojechałam do zupełnie innej stadniny. Nie znałam koni, nie znałam otoczenia.. Dojechałam. Od razu po wysiadce z samochodu poleciałam do stajni. Było ich 11. Każdy inny na swój sposób. Piękne. Jednak na samym końcu po lewej stronie, stał koń, którego nie badzo lubili ludzie. Dlaczego? Bo jest szybki. Ma dopiero 5 lat, nie wiadomo co mu odwali. Przeszłam przez całą stajnie, a te konie jakby czuły moje zadowolenie, szczęście, bo kręciły się w boksach i wyglądały niecierpliwie przez kratę. Wtedy poszłam na górę, ubrałam bryczesy i zeszłam z powrotem na dół-do stajni. Bardzo się zdziwiłam, bo stajenny uprzedził mnie, żebym nie podchodziła do tego konia. Jednak gdy przechodziłam obok niego, zarpnął za moją kurtkę. Już wtedy wiedziałam, że to TEN koń ma być pod moją opieką. No i tak mijały te wszystkie dni, które tam byłam. Pobudka, śniadanie koni, moje śniadanie, jazda, czyszczenie wszystkich koni, obiad koni, jazda, czyszczenie konia po jeździe, spacerowanie z koniem, kolacja koni, wypuszczanie na łąkę i sen. Tak wyglądały mije dni. Żadko byłam w pokoju, bo wolałam go spędzać z końmi. Nie zawsze udawało mi się pójść z nimi na spacer, ale najczęściej to robiłam. Nadszedł czas wyjazdu.. Pożegnałam wszystkie konie i Normana również, ale stałam przy nim najdłużej. Czułam, że połączyło nas to coś. Ta więź konia z jeźdźcem. To był koń, którego potrzebowałam, koń z 1 miejscem po wyścigach. Tak, to było to, jednak nie trwało długo. Starałam się przyjeżdżać do tego miejsca regularnie, jednak los nie pozwalał za bardzo, bo było to oddalone ode mnie o 80 kilometrów. Byłam tam co 2/3 tygodnie. Jednego razu nie mogłam tam przyjechać, więc od ostatniego razu minęło 1,5 miesiąca. Pamiętam to jak dziś.. 19 luty. Przyjechałam, byłam gotowa na wszystko, ale nie na to co trzeba. Niespodziewałam się tego. Zamiast Normana stała w jego boksie Euforia ! Myślałam, że zemdleję, że zacznę krzyczeć ale na szczęście złapałam się drzwi od stajni. Nie wiedziałam co robić. Zaczełam panikować i chodzić po wszystkich boksach, poleciałam na łąkę, jedną, drugą, trzecią. Nie wiedziałam co się dzieję, dopiero później to do mnie dotarło.. Straciłam go. Straciłam go na zawsze. Już nigdy nie będzie tak jak było. Nigdy nie wtulę się w jego piękną, bujną grzywę, którą tak uwielbiałam czesać. Już nie będzie tego rżenia na początek, gdy weszłam do stajni. Pozostało tylko czekać aż wrócę do swojego świata. Zaczęłam płakać. Płakać jak nigdy jeszcze nie płakałam. Łzy same napływały mi do oczu. Nie wiedziałam co się dzieje, przecież wiele osób mówiło, że na nim nawet nie jeździłam, że to nie mój koń, że przecież zwierząt nie można kochać.. GÓWNO PRAWDA ! Zwierzęta są właśnie po to, żeby je kochać, żeby z nimi być, żeby patrzeć jak dorastają, jak wzbijają się na szczyty.. Chciałam z nim być, zawsze i wszędzie. Chciałam patrzeć jak dorasta, czy to tak wiele? Nie, wystarczy tylko odrobina miłości. Ale już wiedziałam, że to koniec mojego bycia z Normanem, tak wspaniałego konia nie znajdę już nigdzie. Nawet jeżeli miałambym lecieć / płynąć czy iść z buta, poszłabym. Poszłabym nawet na koniec świata, żeby go odzyskać. No ale jak już straciłam, to nie odzyskam. Jasne.. Więc postanowiłam znaleźć drugą końską miłość, choć wiedziałam, że nic i nikt nie zastąpi mi tamtej, jednak spróbowałam. Znalazłam, nazywa się Euforia. Jest koniem fryzyjskim. Jest świetna, mimo tego że ma dopiero niecałe 3 lata. Zaprzyjaźniłyśmy się. Ona bardzo dobrze dogaduje się z ludźmi, jednak nikomu nie ufa tak jak mi. Z resztą widać to. Z nikim innym nie chce wyjść z boksu niż ze mną i panem stajennym. Czuję, że połączyło mnie to co z Normanem. Czułam, że nikomu jednak nie mogę zaufać, a tu bum. Jest Euforia, jest zaufanie. Bardzo ją kocham. Ostatnio jak podeszłam do Czurmena i siedziałam z nim dłuższą chwilę, zaczeła kopać w ściany (Euforia), próbowała wyjść, stawając na swój żłób. Wtedy poczułam, że nas to połączyło. Za nic w świecie bym jej nie oddała. Gdybym mogła sprawić, żeby żyła wiecznie.. Dałabym wszystko. W przyszłym tygodniu do niej jadę. Wtedy porozmawiam z jej właścicielem. Miły staruszek :) Myślę, że będzie szczęśliwy, że znalałam miłość w tym koniu. Bardzo nas lubi. To chyba na tyle. Aha, i ludzie. Uważajcie na to, żeby wam takie coś się nie zdarzyło, bo to na prawdę boli. Cześć.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika kartkizpamietnika.

Informacje o kartkizpamietnika


Inni zdjęcia: 1551 akcentovaLOST SOUL MAKE-UP *moje oczy* xavekittyxZ synem nacka89cwa:) nacka89cwa982 tennesseeline2025.07.30 photographymagicStatki wypływają rano bluebird11:* cooooooonePo trosze, po trochu. ezekh114Ja cooooooone