Jestem ptakiem,wlatuje w powietrze i unosze sie wysoko do bram nieba,
chce się tam dostać i ukoić cały ból który zbieram od lat w środku,
nie mogę,nie daje rady.
Tracę skrzydła, pióra wyrywam sobie garściami.
Spadam gwałtownie, znów dostaje w morde od życia,budzę się.
Zwijam się w kłębek strachu.
Opuszczam powieki lecz boje się zapaść w sen,
boje się całego otaczającego mnie świata,ludzi którzy mnie niszczą.
Bo czymże jestem w tym ogromnym świecie?
niczym,o zgrozo niczym
kocham cie
uwielbiam ku*wa snieg a taka ladna pogoda byla.