no tak
przed 6, jakis trzask to krolik... Zuzka moja... ;(
lezy na boku i sie trzesie, ja siedze przy niej i placze
7.02
jej ci
che posapywanie wypełnia cisze, ja placze 'zuzka nie zostawiaj mnie'
7.30 ona chyba nie oddycha ! ' ej nie rob tak' nie jednak falszywy alarm
cos ok 8 ja placze ona dalej lezy sapie, i cichitko piszczy
przed 9
zdrzemne sie na chwile
9.20
nie potrafie spac zadkany nos, placz...
9.30 kolejny chisteryczny placz i kolejny telefon do mamy 'mamo wracaj jedziemy z nia do weterynaza, ona zdycha !' ;( placz placz placz... tata tez nie pogl przyjechac zostaly tylko telefony
10.00
ja juz na skraju zalamanie zeby jej zimno nie bylo przykrywam ja recznikiem
10.20 sama w domu gdzies w tle cichutko gra radio nagle pisk przerazliwy pisk...
nie zapomne tego nigdy do teraz to slysze telefon do mamy 'mamo ona piszczy mamooo !! tata juz jedzie...' placz 'zuza nie rob mi tego' placz wrecz glosne szlochanie jeszcze jeden pisk i...
skonala...
zostawiła mnie...
ja ja tak strasznie kocham...
telefon taty 'juz jade' 'nie musisz ona nie zyje !'
;(
tak strasznie mi jej brak a to dopiero kilka godzn'
dobrze ze babcia przyszla a zuzka lezy tak sama w tej swojej klatce taka zimna z tym swoim lsniacym szarym futerkiem...
tak strasznie boli
:( ;( ;(
:(:(:(