Kilka dni z Argo dało wytchnienie od ciągłej roboty w domu i szukaniu sobie zajęcia. Nareszcie wygadałyśmy się, pośmiałyśmy, pośpiewałyśmy (w moim wykonaniu, to było raczej wycie do księżyca)...
Poprzedniej nocy stało się coś dziwnego... Powszechnie wiadomo, że jak osoba, zwraca się do ciebie po imieniu, to wróży to coś złego. Tak było oczywiście i w tym razie. Podobno się zakochał, ale nawet nie wiem, jak mam to odebrać i przede wszystkim nie wiem, czy mam w to wierzyć. "Stało się to kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, po prostu poczułem, że jesteś wyjątkowa, chociażby po oczach" - Czy to kolejny tekst na podryw czy prawda? Czuję się zagubiona...
Po za tym zrobiłam coś, co według Michała jest najgorszym grzechem, jaki mogłam popełnić - ścięłam włosy...
Zdjęcie wrócił wczoraj, ale oczywiście nie raczył jeszcze podzielić się ze mną tym faktem i muszę czekać...
Teraz wypada tylko czekać na Lindę i rozwój zdarzeń ze Zdjęciem i Ładnym Głosem (dziwna ksywka, co nie?).