Już od dawna nikogo nie interesowało moje życie ,nawet sama przestałam się nim przejmować.. Będzię co będzię przecież nie będę zmieniać nic na siłe skoro i tak kiedyś wszystko legnie w gruzach. Nie mam siły chyba już na to. Chcę stabilizacji ,potrzebuje troche więcej ciepła ,czułości ,nie chcę być sama. Czas się ustatkować ,chociaż iż mam zaledwie 19 lat ,a reszta niech toczy się sama własnym ciągiem. Coraz cześciej czuje się samotna chodź tyle ludzi jest wokół mnie. Czuje że zostałam ze wszystkim i nikt nie jest w stanie zastąpić mi tego czego mi brakuje najbardziej. Ludzie coraz bardziej się ode mnie oddalają stają mi się coraz bardziej obcy. Może wkońcu dorośleje i widze że nie zasługują na moją uwage. Nie umiem się już śmiać z rzeczy które ich śmieszą ,nie umiem się z nimi normalnie dogadać. Chcę stąd uciec jak najdalej ,chcę żyć bez tych problemów które codziennie stawia mi los. Kłoda za kłodą staram się przeskoczyć ,niektóre tak plączą nogi że trudno z nich wyjść.Chcę umieć cieszyć się z tego co daje mi los ,z małych rzeczy i cieszyć się z tego ,że jest ktoś kto daje mi szczęście.. Nie jestem doskonała ,ale się staram. Nikt nie jest idealny ,ludzie coraz częściej popełniają błędy których żałują. Co zrobić z tym wszystkim? Czy dam rade iść dalej? Te pytania wciąż są bez odpowiedzi. Potrzebuje ramienia.. Nie umiem wstać ,chociaż tak bardzo chcę ,zgubiłam się we własnym życiu..
Sama ze sobą cierpie. Poddaje się bólowi który tkwi we mnie..