Ta fotka jest dla Kogoś, kto robi takie opaski na ręce...) albo robił, nie wiem już...
Wyszperane, jak to się mówi. Zrobione spontanicznie, dawno i już o nim zapomniałem. To mała Laotanka w jednej z małych wiosek górskich.
Dzieci pracują jak dorośli, ona sprzedawała kolorowo haftowane i plecione opaski o etnograficznych wzorach. Roześmiany i u bazgrany buziak skłonił mnie do kilkunastu takich opasek, po powrocie rozdałem wśród znajomych i sam nie mam ani jednej...
W tym kraju nie ma wielu dróg, a za sprawą byłej wojny tereny są silnie zaminowane, mówi się o 10 milionach min przeciwpiechotnych, rozsianych tu i ówdzie. Dowodów na ich istnienie nie trzeba szukać długo, w każdej rodzinie jest osoba, a zwłaszcza dziecko, które zginęło lub jest kalekie. Tej małej dziewczynki brat, w podobnym wieku kuśtykał o jednej nodze. Dzieci są nieświadome zagrożeń, tuż za ich domostwami czai się śmierć, kraj nie stać na akcje odminowania, to jak szukanie igły w stogu siana. W Laosie więc, nie można spacerować poza ścieżkami wydeptanymi przez ich mieszkańców!