Świt był chłodem podszyty. Trawy uginały się od mokrych kropel rosy. Ważki zastygły na łodygach kwiatów czekając na zbawienne ciepło słońca przywracające im wolność. Pajęczyny rozpięte pomiędzy trawami skrzyły się jak naszyjniki. Dokoła była cisza i mgła snująca się po wodzie... więc jednak warto było wstać :)