Kiedy rok temu wznosiłam toast i obserwowałam latające nad moją głową fajerwerki nic nie wskazywało na to, że witane przeze mnie całkiem nowiutkie dwanaście miesięcy będzie tak udane.
Wiele wspaniałych rzeczy wydarzyło się w 2007 roku, bez wątpienia.
Aż żal się żegnać z tym okresem.
Tak czy inaczej, Sylwester zawsze nastraja mnie nieco przygnębiająco. Impreza, imprezą, ale wtedy właśnie najbardziej uświadamiam sobie że CZAS UCIEKA, a zdecydowanie tego nie znoszę i na codzień wolę o tym nie myśleć.
Głównym wydarzeniem tego roku były zdecydowanie wakacje, za którymi wciąż tęsknie. Woodstock, wszystkie akcje, łapanie stopa... Karolinka xD, Tomek :* Grabaż :> wszyscy wspaniali ludzie, którzy byli ze mną w tym roku... Wciąż nie moge się pozbierać z powakacyjnej depresji, ale teraz mam już bliżej, niż dalej do następnych wakacji.
Nie robię noworocznych postanowień, bo nie spełniłam jeszcze tych zeszłorocznych, a przynajmniej nie do końca ;]
Zobaczymy jaki będzie 2008. Staram się nie martwić, wkońcu to tylko zmiana daty.
Będzie co ma być!