Czuję się samotny to prawda. Ale nie bardzo lubię o tym rozmawiać, to jakby przyznać się do porażki. Nie czuję by moi znajomi mieli mnie za porażkę. To mnie pociesza, naprawdę. Bo wiem, że mogę na nich liczyć, jeśli będę tego potrzebował. Brakuje mi więzi z drugą połówką. Chciałbym się zakochać, być dla kogoś ważny. Podobno, żeby być w związku z kimś i go pokochać, najpierw trzeba pokochać siebie. Czy ja siebie kocham? Myślę i czuję, że tak. Przykladem tego może być ten projekt. Zawsze gdzieś w głowie miałem ochotę spisać swoje myśli. Nie mam gotowego planu jak to będzie wyglądać, będą poprawki, ale tylko po to by dało się to czytać. Mam taką przypadłość, że lubię używać skrótów myślowych, których sam potem nie rozumiem i mam problem z rozwiązaniem zagadki co chciałem powiedzieć. Wracając do samotności... Głupio zwalać na coś lub na kogoś, dlaczego nie mam nikogo, ale w moim przypadku bycie gejem i próba randkowania na aplikacjach randkowych to naprawdę wyzwanie. Weźmy np. pod lupę Grindra. (z ang. "młynek") Jakże trafna nazwa. To miejsce tak naprawdę kipi seksem. Nie jesteś męski TOP albo uległy BOTTOM, który będzie zadowalał swojego Pana dla jego przyjemności? Jesteś bezwartościowy. Nie interesuje Cię anal? NEXT! Mowa nienawiści i bodyshaming są tam na porządku dziennym. Możesz być wspaniałym rozmówcą, kimś romantycznym i uczuciowym. ALE! Nie masz sześciopaka? Nie golisz się? Albo co gorsza, robisz to? Kuuurwa powiem tylko dwa słowa: MASZ PRZEJEBANE! Żyjemy oczekiwaniami. Każdy na Grindrze jest jak produkt na półce w sklepie. Pomimo, że jesteśmy gejami sami sobie utrudniamy życie. Jesteśmy do siebie wrogo nastawieni. Jesteśmy homofobiczni sami dla siebie. Nie wiem z czego się to bierze. Może z otoczenia, przekonań, które są nam wpajane od dziecka? Jedno jest pewne, nie chcę już ulegać tym przekonaniom. Mam dość i chce mi się tym rzygać. No dobra, ale mamy też drugą stronę medalu. Na Grindrze znajdziemy też romantyków. Albo chociaż ludzi nie szukających tylko seksu. Mamy tu też szeroką gamę osób, które chcą być zauważone jako istnienie ludzkie. Ale z szukaniem tych osób to jak szukanie igły w stogu siana. Ta osoba, ta którą chcesz poznać i ta która chce poznać Ciebie gdzieś tam jest. Ale jak to bywa nie może być kolorowo i jak w komedii romatycznej (a te z rzeczywistością za wiele wspólnego nie mają), gdzie dwóch pisanych sobie ludzi po jednym spojrzeniu zakochują się w sobie bez pamięci i oddają się sobie całkowicie by potem żyć długo i szczęśliwie. Na Grindrze mamy wielu facetów gotowych by kochać ale sami boją się do tego przyznać lub też mają słuszny lęk przed bliskością, który ich paraliżuje. Interakcja z takimi osobami to jak granie w Sapera lub bycie nim i uważanie by nie doprowadzić do eksplozji. Wszystko może się zmienić w ułamku sekundy. Źle napisane zdanie może przekreślić Twoje szanse na dobrą relacje. Ja staram się podchodzić do tego z dystansem ale również z takim nastawieniem, że pisanie w nieskończoność to nic dobrego. Spotkanie twarzą twarz jest dla mnie priorytetem. Jeśli osoba nie wykazuje takiej chęci to to szanuje, ale w tym przypadku siebie szanuję bardziej i swój czas. Zapomniałem nadmienić, że na Grindrze mamy interfejs na zasadzie kafelek. I albo ktoś ma zdjęcie i widzimy kafelek ze zdjęciem lub też widzimy czarny zarys sylwetki. Ludzie boją się pokazać swojej twarzy. Powodów może być mnóstwo. Strach przed rozpoznaniem (autohomofobia), strach przed wykorzystaniem zdjęcia i prawdopodobnie wiele innych. Z takimi profilami jest jeszcze ciężej czasami bo boją się umawiać. Najlepiej jakby mogli przyjść na spotkanie w ciemno. Rozumiem to, że się boją ale mam też poczucie, że sami sobie utrudniają sobie tym życie i szczerze mi ich szkoda. Bo sam też byłem na ich miejscu. Może to kwestia kompleksów, nie wiem. Jedno wiem na pewno. Unikam interakcji z takimi profilami dla świętego spokoju albo grzecznie informuje, że mogę prowadzić rozmowę, ale po uprzednim zobaczeniu z kim mam do czynienia. Gdybym miał przeprowadzić statystyki to na 100 profili pokazało twarz może z 10. I mówię tu o twarzy, a nie innej części ciała mniej lub bardziej intymnej. A co się dzieje w sytuacji gdy mamy już kilka zdań wymienionych za sobą i na przykład rozmowa się toczy i nagle z różnych powodów nie możemy pisać non-stop? Wtedy często mamy doczynienia z ghostingiem. Brak odpowiedzi na wiadomość, bo np. nie było czasu odpisać, chociaż widzisz, że jest dostępny. Dla osoby takiej jak ja, która nigdy nie zaznała prawdziwej bliskości jako dziecko jest to trudne do przełknięcia. Moment w którym ucina się nić porozumienia. Byłbym hipokrytą gdybym nie nadmienił również tego, że sam uprawiam ghosting czasami. Wtedy gdy to robię nie mam takiej odwagi i siły wzięcia odpowiedzialności za to jak ja się czuję. Gorsze od bycia olanym jest catfishing. Piszesz z kimś w Twoim typie i wszystko gra, ale wtedy nadchodzi ten moment, gdzie on wysyła Ci zdjęcia kutasa. Założenie było by się poznać, a nie wymieniać fotkami (co zwykle kończy rozmowę bo nie jest się w kanonie piękna osoby z którą piszesz) Choć może to zrobić po tym jak zapyta co lubisz w seksie? I wtedy zostają dwie opcje. Uprawiamy sexting. Kończy się na orgazmie. Na następny dzień albo go blokujesz albo on Ciebie albo najgorsza opcja - jest dostępny, nie odpisuje. Albo dochodzi do spotkania jest miło i potem następuje cisza. W gruncie rzeczy mam jeszcze trzy platformy, które są przeznaczone do poznawania się przez internet. Fellow - kiedyś uważałem to za naprawdę randkową platformę ale w gruncie rzeczy niczym się nie różni. Poza tym że ktoś może ocenić twój profil komentarzem i masz możliwość sprawdzić kto odwiedza Twój profil. To trochę taki gejowski Facebook gdzie możesz kolekcjonować sobie znajomych. Podobną platformą do Fellow z kolei jest DateZone. Ale to już jest fabryka za przeproszeniem jebania. Co chcesz to znajdziesz. Od homo przez hetero , po trans. A no i dodatkowo możesz znaleźć sponsora. Ale to już prawdziwy kurwidołek. Żeby nie było, lubię seks. Ale stał się naprawdę wartościową kartą przetargową. I w tym wszystkim jestem ja. Samotny, potrzebujący uwagi. Ale zanim to dostanę to zaczekam nigdzie mi się nie śpieszy. Kocham siebie i swoje towarzystwo. W dalszej części tego eseju będę pisać o początkach moich przygód z facetami. Oczywiście będzie o seksie, ale nie chcę tego spłycać tylko do tego. Postaram się popatrzeć na to przez pryzmat emocji. Jak te zdarzenia wpłynęły emocjonalnie na mnie i co czułem i co czuję gdy to wspominam.