Cholernie trudno ukraść jej zdjęcie.
Trzecia część mnie. Razem z Kajnem i Giwi zawładnęła moim istnieniem.
Powoli dowiaduję się, dlaczego miłość jest taka ważna i wspaniała. Teraz widzę, że nigdy właściwie nie kochałam. Znaczy w sensie jak najbardziej głębokim i świadomym, samodzielnym i prawdziwym.
Mam problem, żeby opisać Wam Abla. Bo jest cholernie karaluszo zmienna. Potrafi jej odpieprzyć, aż miło.
Tęsknię.
Za wyrywaniem serca.
Za molestacją Kuby.
Za DISCO, DISCO.
Za macką i kulą dyskotekową.
Za Ablem.
Za Kajnem.
Za Giwi.
Za Srebrną.
Od samego rana wpieprzam płatki śniadaniowe. Łapy mi się trzęsą, nogi się uginają, a te cholerne serce wali jak głupie. Nieważne. Dziewiętnastego do Wrocławia. Teraz uknuwam, jak i kiedy wybrać się do Szczecina.
Jak już znajdę piórko albo kupię skaner przedsatawię Wam srebrne obrazki.
Na moim pulpicie żyje chomiczek. Kradnie dla mnie zdjęcia bliskich osób.
Dziś śnił mi się raj. Taki osobisty.
Rodzice planują wydać mi książkę.
Uroczy są w tych swoich knowaniach.
Może kiedyś nauczę się pisać.
Moje pseudo-opowiadanie wygląda jak erotyk.
Cudnie.
Chcecie erotyk?
Zboczył mnie skutecznie.
Abel tańczący irlandzkiego w glanach.