"Wypoczywać każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej, ale nie o to chodzi jak Ci urlop wychodzi."
W życiu bym nie pomyślała, że mogę tak się wyłączyć.
Przez tydzień w ogóle nie wspominać o tak ważnych dla mnie wydarzeniach.
W ogóle o nich nie myśleć.
A teraz wróciłam.
I wspomnienia się pojawiły.
I teraz nikt mnie nie wyciągnie z tego świata.
Aż do Zielonej.
Bo mam nadzieję, że po Kabaretobraniu też będzie co wspomniać.
Swoją drogą to na tych plażach ludzie chyba rywalizują w konkurencjach typu : największe rozstępy, najbardziej obciekające tłuszczem ciało, najohydniejszy cellulit.
A ja też mam.
Ale nie chodzę i się nie chwalę.
Cały tydzień siedziałam w prawie długich spodniach i luźnych koszulkach.
Na plaży też.
"Nie mniej kompleksów."
Chciałabym, żeby to tak działało.
Pod tym względem miniony tydzień był straszny.
A co do zdjęcia...
Brzydko...
Spanikowałam.
"Cześć, co tam?"
"-O, akurat ostatni.
-Nie no, ostatniego nie będę Ci brała.
-Weź, tam mam więcej."
"Który to już raz?"
I w pudełku po Tik Takach przybył nowy eksponat, jeśli można to tak nazwać.
No.
I nic więcej na temat zdjęcia chyba nie potrafię powiedzieć.
Kurcze.
Zielona.
Limo.
Hrabi.
Przeżywam.