To na zdjęciu to mój drobny nieporządek na biurku.
Ale nie o nieporządek tu chodzi.
Chodzi o pudełko.
Pudełko od koszulki Szatletowej.
Bo dokładnie rok temu
12.05.2009
Dostałam moją pierwszą Szateletową koszulkę.
W ramach urodzinowego prezentu.
Pamiętam ten dzień jakby to było dzisiaj.
Wróciłam ze szkoły o 14.30.
Jadłam obiad.
Iga siedziała na ławca, ja na krześle.
Co ja jadłam?
Rosół?
I gdy jadłam ten rosół zadzownił dzwonek do drzwi.
Babcia : Listonosz.
Ja : KOSZULKA!
Ja : Ania! Zobacz! To na pewno koszulka, na 100%!
Siostra patrzy przez okno.
"JAKIŚ PAN! TRZYMA PACZKĘ!"
Zbiegłam po schodach, babcia już tam była.
Podpisałam drżącą ręką coś.
Czarnym długopisem.
Weszłam po schodach.
Z namaszczeniem, przy pomocy czarnego noża otworzyłam paczkę.
Delikatnie otworzyłam pudełko.
Wyjęłam koszulkę z folii.
Odkleiłam naklejkę "M" z koszulki.
"Julia! Tu masz autograf!"
Powedziała Iga.
Był to autograf Michała.
Poszłam do innego pokoju.
Założyłam koszulkę.
Z namaszczeniem schowałam pudełko od koszulki, w którym była folia, naklejka "M" i papier, w który początkowo zawinięta była paczka.
3 godziny później napisałam maila do Askaniusza.
Co dziwne historii drugiej koszulki nie pamiętam aż tak dokładnie.
Koszulka zdążyła być ze mną na 5 występach.
Kurczę.
Od zawsze wiedziałam, że przyjmowianie pozy "co to nie ja!" jest moją reakcją obronną w sytuacjach wilkiego zagrożenia.
Ale nie pomyślalam, że to może tak strasznie zepsuć pierwsze wrażenie.
Na szczęście chyba nie często zdarza mi się przyjmować taką pozę.
Przemyśliwywowywuję sobie to.
I wszystko inne też przemyśliwywowywuję.
Tak.
Maj nigdy nie był dla mnie dobrym miesiącem.
Choć i tak chyba nie jest tragicznie jeszcze.
Przetrwać.
Przemyśleć.
2 dni do Hrabi.