Normalnie moje ulubione zdjęcie z wczoraj.
Grzana twierdził, że nie ma takiej miny.
Nie... Wcale.
Nie mam pojęcia jak się zmusiłam dzisiaj rano do odprowadzenia Magdy na dworzec.
Wróciłam.
Poszłam spać znów.
Wstałam sobie.
Poszłam do szkoły w tym w czym wczoraj chodziłam cały dzień.
No nie oszukujmy się.
Ni chuja nie chciało mi się przebierać.
Spałam 2 godziny.
Z czego pół z głową w kiblu.
Pół na fizyce.
I godzinę w łóżku.
Jest dobrze.
Że się tak wyrażę zionęłam alkoholem w szkole.
Trudno.
Trzeźwa byłam chyba na 4 lekcji dopiero.
Wstręt do alkoholu.
Do fajuniek też.
Bywa.
Spać mi się chcę.
Bo Julia dziękuje:
za podróż busem
za różę
za rysunki
za liścik miłosny (choć nie mam pojęcia skąd się on wziął)
za kisiora
za obydwa występy
za to, że jesteście.
Hah.
Normalnie Chateletci dzisiaj na czacie powiedzieli o naszym zajebistym prezencie xD
Jebie mnie.
Uczyć się czas.
Biologia.
Ktoś miał za mnie napisać ten sprawdzian...
Pojawił się właśnie syndrom odstawienia.
Nie dobrze.
Za szybko.
Przecież to się działo zaledwie dobę temu.
A ja chciałabym już na ich występ leźć.
Tak jak myślałam.
Czekałam na ten występ 54 dni.
I cały czas tylko żyłam tym występem, że coraz bliżej, że fajnie.
A teraz Julia nie ma na co czekać i ewidentnie wkurwia ją otocznie.
I jebana szkoła.
I jebany Poznań.
Bo tak to Julia tylko Chatelet żyła.
A teraz dotarło, że coś poza Chatelet jeszcze jest.
I wlasnie mnie w chuj wkurwia to co do mnie dotarło.
No chyba, że to jak się czuje spowodowane jest kacem i niewyspaniem.?
Bo świat nie jest tak Chateletowy, jak być powinien.