Pezent od nas dla Chateletów.
Ta jasne, że go teraz widzę.
Mhm.
Pewnie jutro zobaczę i będzie źle, ale treraz aktulanie
"jest dobrze, jest dobrze, ale nie najgorzej jest".
Że nie widzę nie szkodzi.
Trudno, że mi nie wychodzi pisanie.
Bywa.
Może później coś napiszę sensownego.
Dziękuję za to, że jesteście niczym nasi ojcowie.
Że jesteście jasno myślący i krzepcy.
Że elastyczni.
Że Kisor od Małczyka, kisior od Małczyka.
Bo fajkę przełożyłam do lewej ręki i dlatego kisior.
Że się na was napalam to sory.
Że kłaki kota z Grzany zdejmowałam to bywa.
Że liścik milosny od szatle i róże, że to dobrze.
Że podróż busem i że stłuczona Finlandia to coś dziwnego.
Że tu kurwa nie ma monopolowego...
Że Chatelet.
I że mam nadzieję, że teraz przetrwam to co bez nich to przetrwam.
Że Magda nie do końca po pijaku umie smażyć naleśniki.
Że po prostu dziękuję za te dziwne rzeczy.
Ja pierdole.
Chyba mnie nie ma.
Chuj.
Poszłam palić fajunię.