Jeszcze będąc na tym spacerze nie wiedziałam o niczym, zwykły dzień chyba też jakoś w naszą rocznicę ślubu.
Mój mąż szedl przodem, później z pieskiem ale ciągle z kimś rozmawiał przez telefon, oczywiście nie wiedziałam o co chodzi a trochę się zirytowłam...
Nie spodziewałam się...
Na drugi dzień dostałam prezent....
WYJAZD WE DWOJE NA RODOS! w przyszłym tygodniu <3
ah nie umiem opisać nawet swojego szczęścia i wdzięczności...dziękuję mojemu mężowi.
Najpierw wróciłam z 30stki i w tajemnicy pomalował korytarz z którego chce zrobić miejsce do przyjmowania na paznokcie.
I miał to zrobić później...a tak przyjechałam wymęczona po podróży, wchodzę do mieszkania a tam...niespodzianka *.*
Oj ropieszcza mnie...
Dziękuję i liczę na to że będziemy się bawić cudownie...
Wzruszam się pisząc to, bo zrozumiał moje potrzeby i wiedział że marzę o tym wyjeździe od momentu jak bylismy po ślubie..
a przez ciąże, poród i dziecko musiało odejść na dalszy plan...myślałam że jak zrezygnowaliśmy z Turcji to po prostu, wyjedziemy może jak mały będzie w przedszkolu..
okazało się jednak że mój mąż przyspieszył to marzenie <3
ja bym sama pewnie tego nie zrobiła, nie prosiłabym o pomoc mamy ani rodziny w opiece nad dzieckiem itd.
więc cieszę się że to on zrobił ten krok :)
myślę że pazurki robione wcześniej na tipsach, będą idelanym matchem na lazurową wodę w Rodos <3